Białas
20 ContributorsRED BULL 64 BARS Lyrics
[Zwrotka]
Twoja kariera jest warta jakieś dziesięć złotych, bo, kurwa, to z dycha
A ten twój rap to ma chyba naprawdę alergię, bo, kurwa, to kicha (Ej)
Zanim zrodzi się w tobie pomysł, by na świat wyszła Twoja nowa muzyka
To bądź jak spirala i pizdę zatykaj
Raperzy się nie chcą dzielić emocjami, chcą jedynie mnożyć kapitał
Jak masz do sukcesu pociąg, to przyjdę jak grafficiarz coś Ci napisać
Miał być ze mną wywiad, ale tak nawijam, że nikt nie ma pytań
Moją muzykę promuje cisza
Ja robię live’y na Kicku jedynie pod bębny Pawła Kacperczyka
SB Maffija nie spotka się już starym składem jak Paktofonika
Szacunek dla Pata — mam Cię za magika
Nie wiem, jak zrobiłeś zdjęcie dwustu polskich raperów, jak zostało może z dwudziestu ich dzisiaj
Ja znowu w trasie jak kierowca tira — półtora roku nie grałem koncertu
Wszyscy myśleli, że się wycofuję, kiedy nabierałеm rozpędu
Tutaj tak samo — miałem nie nawijać, ale bеze mnie ta akcja nie ma sensu
Bo raperzy tak leją wodę, że jestem jak słońce po deszczu
Mam dużo za sobą jak Nicki i dużo przed sobą jak Wini
Nie palę już weedu jak Biggie, to koniec imprezy jak Diddy
Mam dużo na głowie jak Igi, a nie dałem ciała jak Cardi
Choć prawie umarłem jak Fifty, bo stałem na dachu jak Bambi
Moja dyskografia jest bardzo bogata, bo wydaję więcej niż Malik Montana
Wziąłem się do pracy, zamiast siedzieć i czekać na nowy problem jak fani Oskara
Zostało mi parę lat rapowania
I w Polsce to będę dostępny dwa miesiące w roku jak kanapka drwala
Wiele w muzyce przeszedłem — wszystkiego uczyłem się na swoich błędach
Bo ścieżka mojej kariery to była jak Marina kiedyś — nieszczęsna
Nie miałem nic, byłem tylko zwykłym chłopakiem z ławki
Ty w kółko tam dostawałeś na łeb, jakby stary Ci co dzień kupował słuchawki
Dziś każdego mojego wroga zasmucę — przeżywam kolejną młodość jak Future
Barsy rzucam na mego serca bicie, to mój ulubiony producent
Są tutaj ludzie, którym ja nigdy nie wybaczę, pomimo że wybaczać umiem
Bo te osoby, jak dziary, na zawsze mi zaszły za skórę
Wsiąkałem w ulicę tak jak kałużę, myśląc, że tylko tak się z biedy wynurzę
Choć diler siedział tam w najszybszej furze, wyprzedziłem swoje czasy robiąc muzę
Od zawsze mówię, że będę legendą i dziś to pajace wam znowu powtórzę
Jakim wy cudem chcecie być przede mną, jak wy całe życie jesteście po szczurze?
Od zawsze szedłem z podniesioną głową, bo, od kiedy pamiętam, idę pod górę
Nigdy nie chciałem być jebaną gwiazdą — ja tylko kij wziąłem i zbiłem fortunę
Kiedyś dziewczyny to się mną brzydziły, a teraz otwarcie kochają Beezy’ego
Ostatnio policjantka spisywała mnie z uroku osobistego
W niebieskim domu płakałem bez planów, a dziś?
A dziś mieszkam w białym jak prezydent Stanów
W rapie otacza mnie tylu baranów, że dawno nie jadłem nic oprócz kebabów
Przyprowadź do mnie tę swoją gwiazdeczkę, to Ci ją ulepszę jak Brabus
Nie uczę matematyki, pajacu, ja nie jestem tu od dawania przykładów
Zła suka coś zapomniała, bo ledwo co weszła na górę, a już schodzi na dół
Uważaj, co mówisz do ludzi, którzy w życiu przeszli więcej od nomadów
Nie kozacz, bo oprócz paniki, to Ty nie przeżyłeś żadnego napadu
Nie przeszkodzisz mi i nie możesz pomóc, jest u mnie git, właśnie przyszedł bonus
Zdobyłem szczyt, zrobiłem kwit, a teraz nic — wracam do domu
Każdy z chłopaków już swoja rodzinka, każdy do życia w miłości już dorósł
Dziś w okularach, tak jak Tata Świnka, patrzę jak Peppa wbiega do salonu
Wszystko, co robię, to wszystko, co robię, to robię dla Zosi
Bo, gdzie się nie spojrzę, to widzę witraże z porozbijanych rodzin
Każdy by chciał jak najwięcej zarobić, ale każdy płacze, że nie wie, co robić
Ludzie mają pozamykane głowy i dziwią się, że nie przyszedł żaden pomysł
Zachorowałem na sukces, kiedy byłem młody i poddałem się wirusowi
Jak powiedziałem, że rozjebiemy Solarowi — miałem dziewiętnaście jak Covid
Gadali, że plan nie wypali, a nagle tu wszędzie leżą martwe ziomki
Poprzedni wers pominąłem świadomie, bo, mordo, jebać sześćdziesiątki
Czuję się bogiem, bo wielu wierzy we mnie i wielu wątpi
Kiedyś ja dbałem o hip-hopu czystość, bo mogłem tu tylko posprzątać
Dziś czeka na Ciebie to stanowisko, a ja na biurko se nogi wyciągam
[Outro]
Boss